Podczas ostatniej rozprawy na salę wszedł policjant, który zatrzymał reżysera 6 lat temu. Nie był przesłuchiwany jako świadek, oskarżony w przeciągającym się procesie nie mógł mu zadawać pytań. Zdenerwowany oskarżony opuścił salę sądową. Według sądu Braun miał określić funkcjonariusza mianem „bandyty” i „złodzieja”. Jak reżyser tłumaczył w rozmowie z PCh24.pl, to nieprawda. Nigdy nie użył słowa „złodziej”, mówiąc o „bandycie” odnosił się do wydarzeń sprzed 6 lat, kiedy został zatrzymany z – jak twierdzi – naruszeniem prawa. Za słowa skierowane wobec policjanta sąd skazał wrocławskiego reżysera na karę grzywny. Usłyszawszy ów wyrok, Braun opuścił salę sądową. I za to sąd skazał go na 7 dni aresztu – a to kara dość wysoka.
Sprawa ciągnie się już od ponad 6 lat. Reżyser twierdzi, że 12 kwietnia 2008 roku został poturbowany przez policjantów, którzy odmówili wylegitymowania się. Złożył w tej sprawie oficjalną skargę, a później… sam został oskarżony o napaść na funkcjonariuszy. Reżyser został skazany na karę grzywny ponad 3000 złotych. Jak zauważył w 2011 r. na łamach „Opcji na Prawo”, kara ta była niewspółmierna do zarzutów – zazwyczaj za napaść na policjanta wyroki są znacznie surowsze. Braun odwołał się wówczas do sądu wyższej instancji, który uwzględnił apelację i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy przez sąd pierwszej instancji. Tym razem sędzia powołując się na ustalenia biegłego z Poznania zdecydował o umorzeniu sprawy. Całość trwała trzy i pół roku.
Komentarze